Czy ja
kiedykolwiek wspominałam już, że podróż ze zgrają blisko trzydziestu idiotów w
jednym autokarze jest czymś najgorszym, co jak do tej pory mogło przydarzyć mi
się w życiu? Nie? Więc właśnie o tym uprzejmie informuję. Samą podróż mogę
uznać za wielki wyczyn. I w takich oto właśnie momentach często zadaję sobie
pytanie: Za jakie grzechy, Panie Boże
Wszechmogący?
Nazywam się Jane
Watson. Mam dwadzieścia jeden lat i jestem młodszą, przyrodnią siostrą Ikera (bardzo
skomplikowana historia, która kiedyś na pewno ujrzy światło dzienne, nie lubię
o tym mówić, ale zdaję sobie sprawę, że kiedyś będę musiała) i jeszcze jedno.
Razem z tymi hiszpańskimi przygłupami docieram właśnie na dwutygodniowe
zgrupowanie przed rozpoczynającymi się Mistrzostwami Świata w RPA. Oczywiście za
sprawą mojego brata. Wierzcie mi – on jest nie mniej świrnięty niż Torres,
Ramos, Reina i Fabregas razem wzięci, choć momentami odnoszę wrażenie, że stara
się – jako kapitan – utrzymać i zaprowadzić porządek w całej tej reprezentacji
z beznadziejnym skutkiem.
- Panowie, dupy w górę, stacja łąki – zakomunikował del
Bosque, kiedy podjechaliśmy pod bardzo luksusowy hiszpański hotel. Swoją drogą
bardzo sympatyczny starszy pan, który traktuje mnie jak rodzoną wnuczkę, a ja
nie mam nic przeciwko. Jedynie podziwiam go za to, że wytrzymuje z tymi bezmózgimi.
- Trenerze… Co chce pan dostać na urodziny? – zawołał Ramos,
podrywając się z miejsca.
- Sergio, czy ty jesteś taki tępy? Urodziny obchodzę za trzy
miesiące, a ty pytasz mnie o prezent? No ale skoro już poruszyłeś tę kwestię,
to najlepsze będą chyba antydepresanty – westchnął teatralnie staruszek.
- Ooo.. A co to jest? Wtf? – obrońca Realu zrobił
zdezorientowaną minę.
- To, co matka w dzieciństwie dawała ci przed snem, Ramos. Pamiętasz…
taki biały proszek? – wykrzyknął Torres.
- Nie kłam, Nanduś! Mamusia dawała mi przecież witaminki!
Witaminkę C! – zapiszczał oburzony.
- Sergio, pogódź się z bolesną prawdą. W dzieciństwie
stwierdzono u ciebie ADHD i żyłeś na lekach psychotropowych – zacmokał Pepe
Reina.
- No nie, nie, nie! – wrzasnął, tupiąc nogą.
- A zapytaj…
- A zadzwonię – sięgnął po swój telefon komórkowy, chcąc
upewnić się w tejże kwestii.
Jak się okazało,
ku ogromnej radości Sergio nie stwierdzono u niego ADHD, a mama tym bardziej
nie podawała mu leków psychotropowych, jednak chłopcy uparcie stali przy swojej
wersji wydarzeń, za co Ramos strzelił ‘foch forever’.
Największy
problem, zresztą jak zawsze nastał z momentem przydzielania pokoi piłkarzom,
którzy mieli wygórowane wymaganie. I tak oto David Villa nie chciał dzielić
sypialni z Cescem i Pique, zważając na to, że obydwaj nie rozstają się ostatnio
z laptopem i filmikami erotycznymi, przy których to – krótko mówiąc – lubili sobie
ulżyć, a on potrzebował świętego spokoju. Carles z kolei nie pogardziłby
pokojem jednoosobowym, gdyż jak sam stwierdził, potrzebuje dla siebie dużo
przestrzeni, by móc raczyć się swoją niebywałą urodą i pięknymi, kręconymi
włosami.
- A my bierzemy apartament małżeński! – zakomunikował głośno
Torres, obejmując mnie ramieniem.
- I ja z nimi! – wrzasnął Pique.
- Chyba cię świnia kopnęła w ten krzywy ryj, Gerard. Jane
śpi ze mną! Ja jestem piękniejszy! Jestem bogiem – miauknął z wyższością w
głosie.
- Ferdziu, ale ty lubisz pierdolić – popukałam go w czoło.
- Z tobą się jeszcze nie pierdoliłem, ale bardzo chętnie –
poruszył brwiami. – Poczekaj tylko, aż zostaniemy sami.
- Nie będziesz pierdolił mojej siostry, ty piegowaty
mutancie genetyczny! – warknął, a raczej syknął Iker, mrużąc oczy.
- No jak nie, jak tak? – zrobił minę zbitego psa.
- Bo ja ci zabraniam – trzepnął go.
- Ale ja nie rozumiem… Twoja siostra jest fajna i seks jest
bardzo milusi, no – tupnął oburzony nogą.
- Idź po mózg najpierw – rzucił Iniesta.
- A gdzie? – podrapał się po głowie.
- Do sklepu żelaznego – zakomunikował.
- Aha, dzięki.
- Idioci – skwitowałam, odbierając swój klucz, po czym
ruszyłam do windy, kręcąc tylko głową z dezaprobatą.
Zapowiadają się
naprawdę beznadziejnie spędzone dwa tygodnie w towarzystwie tych idiotów i ich
szerzącego się debilizmu. Ja nie wiem, jak to przeżyję i czy w ogóle przeżyję.
______________________________________________
Pokusiłam się o to, by jedynkę dodać już dzisiaj. Krótka, ale to tylko taka niewinna próbka możliwości. Tak, jak wspominałam, to opowiadanie będzie miało charakter bardziej humorystyczny przede wszystkim. Jeśli się spodoba, będą kolejne rozdziały.
Podoba się? ^^
krótkie, ale bardzo zabawne! :D
OdpowiedzUsuńMi się jak najbardziej podobało!
Czekam na nowość :*
Haha ! Genialne :D Na prawdę, śmiałam się jak głupia do monitora ;pp
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to będzie genialne opowiadanie, wypływające od Ciebie : )
Czekam na więcej ! ;**
zapowiada się na serio ciekawe opowiadanie. tym bardziej, że piłkarze mają nierówno pod sufitem! teksty są rewelacyjne. ja na miejscu Jane wzięłabym ten pokój małżeński z Torresem! :D no a Pique ewentualnie mógłby spać na podłodze. ;) czekam na dwójkę!
OdpowiedzUsuńHeavenly, przez Ciebie się śmieje aż brzuch mnie boli ;]
OdpowiedzUsuńJeśli tak będziesz pisać to opowiadanie to cię kocham xD
Czekam na next i zapraszam do siebie na nowości ;p
swietny rozdzial :> ja bym tam wziela apartament ale z Pique :D. Mi sie ppdoba ten “debilizm“ chlopakow. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPocisnęłaś im jak cholera hehe najlepsze z Pique i Ceskiem:))) Jest świetnie, wesoło, oby tak dalej:D Czekam na następne części:)
OdpowiedzUsuńHahaha świetne opowiadanie! Pisz dalej bo jest genialne. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy na floris-i-ja.blogspot.com. Jeśli masz ochotę, to zapraszam:)
OdpowiedzUsuńMi podoba się bardzo. Zapowiada się strasznie humorystycznie, a że uwielbiam takie opowiadania to się na nie piszę ;) Drużyna hiszpanii to nie lada wyczyn dla tej młodziutkiej dziewczyny, ale wierze że sobie jednak poradzi. W końcu mając takiego brata, można przetrwać wszystko ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;* i czekam na cd.
będę wpadać tu tak często, jak tylko będę mogła ;)
Już kocham to opowiadanie, świetne jest! Chłopaki mają troszkę zryte baniaczki:d Na miejscu Jane nie pogardziłabym tym pokojem z Torresem ;d a temu za to tylko jedno w głowie :D Czekam na następny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńJestem idiotką!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to bardzo dawno temu i miałam skomentować i trach! Zapomniałam. Na szczęście przypomniał mi o tym Twój profil.
Więc jak zwykle piszesz niesamowicie ciekawo i porywająco. Jest humorystyczny pocisk chyba po kazdym z piłkarzy. Rozwalił mnie wątek pokoju z Torresem. Urzekłaś mnie, więcej nie jestem nawet w stanie aktualnie napisać. No może z wyjątkiem tego, ze czekam na kolejny odcinek, proszę informuj mnie i że liczę na dobrą zabawę z tą historią :)
P.S.
Zapraszam na trójeczkę na http://cor-do-arco-iris.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Mega ten pierwszy rozdział, miła odmiana, dawno nie czytałam czegoś humorystycznego! I dopatrzyłam się Sernando już w pierwszym parcie! Poza tym Jane to jedno z moich ulubionych damskich imion, więc za samo to masz plus, haha :D
OdpowiedzUsuńNo i oczywiście ciekawi mnie historia powiązań rodzinnych z Ikerem, będzie śmieszna, czy raczej poważna?
Czekam na następny rozdział! Możesz informować?
P.S Zapraszam do siebie, dopiero startuję i opinia na pewno się przyda! spanish-heart.blogspot.com
Kocham ich ! :D "ty piegowaty ,utancie genetyczny " <3 Chłopaki mają zryte banie jak mało kto . ;D Ale dlatego wiem, że nie bd. tu nudnoo . ;p
OdpowiedzUsuńA żeby tak dostali ten apartament małżeński:D To byłoby niewątpliwie ciekawe, trzeba przyznać:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
[bkurek.blogspot.com]
Zapowiadają się ciekawe Mistrzostwa Świata w RPA. :)
OdpowiedzUsuńPoinformujesz o kolejnym?
I chciałabym zaprosić ciebie na: so--cold.blogspot.com
Pozdrawiam!
Nowość na athletic-corazon.blogspot.com, jak masz ochotę, to zapraszam:)
OdpowiedzUsuńZawsze wiedziałam, że piłkarze hiszpańscy są po prostu zdrowo szurnięci. xD Jak się chyba dobrze domyślam, opowiadanie będzie znów o Fernando? ;-DD Jejku, jak Ty go musisz kochać. xD Czekam na następny. ;-**
OdpowiedzUsuń[http://rok-w-raju.blogspot.com]
Nie no, kocham ten rozdział. "Carles z kolei nie pogardziłby pokojem jednoosobowym, gdyż jak sam stwierdził, potrzebuje dla siebie dużo przestrzeni, by móc raczyć się swoją niebywałą urodą i pięknymi, kręconymi włosami. " ten moment rozwalił mnie i położył na łopatki. Bardzo humorystyczne opowiadanie i oczywiście moja ukochana La Roja, a więc ja, jestem jak najbardziej na tak. : *
OdpowiedzUsuńJeżeli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach.
Zaczynamy nowy projekt z Graffiti, zapraszamy serdecznie na przyjaciele-z-la-masii.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńOdcinek wyszedł ci fenomenalnie! Normalnie takie rozdziały to jest twoje powołanie.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Jane, że ma wrażenie, że znajduje się między debilami. Ramos na pewno miał w dzieciństwie problemy z ADHD, bo na stare lata wychodzą takie sprawy :D
Tekst o Puyolu mnie po prostu powalił na kolana. Normalnie nie mogłam przestać się śmiać.
Chcę być informowana i czekam na nowy.
Hahaha, jedynka jest super! Postacie są bardzo żywe, bardzo pozytywnie zakręcone i widać, że, mimo iż teoretycznie nie chcą na siebie patrzeć i ogólnie są na skraju haftowania na widok współziomków, tak naprawdę tworzą jedną, wielką, hiszpańską rodzinę! Dla każdego jest tutaj miejsce - dla tych normalniejszych też. Póki co, nikt zbytnio się z czerwonej, temperamentnej zgrai nie wybija, ale mam nadzieję, że wkrótce spotkają ich przygody bardziej stawiające na indywidualizm bohaterów niż na szeroko pojętą grupowość. W końcu mamy Mundial! ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowościach? Tymczasem kicam dalej.
pozdrowienia! cmok! cmok! ;D
Piszesz już od miesiąca, a ja dopiero teraz znalazłam czas, aby zacząć to czytać. Ale podoba mi się, jest wesolutko, śmiesznie, czytam dalej ;* / 444-days-in-hell
OdpowiedzUsuń